Dzień Wszystkich Świętych i dzień zaduszny to czas w którym z nostalgią wspominamy tych, których już z nami nie ma, a którzy w swoim życiu przysłużyli się naszemu klubowi. Jedną z takich osób niewątpliwie jest Zbigniew Korszun – legenda Lechii, filar drużyny która święciła sukcesy w czasach, kiedy piłka nożna w Zielonej Górze przechodziła swoje najlepsze lata.
Zbigniew Korszun pochodził z Będowa (gm. Czerwieńsk). Karierę piłkarską rozpoczął w Sparcie Nietkowice. Następnie związany z Lechią, stał się filarem drużyny która w sezonie 1994/1995 zdobyła historyczny awans do II ligi (drugi poziom rozgrywkowy, obecna I liga). Ci którzy pamiętają go z boiska, wspominają jako walecznego, szybkiego i niezwykle pracowitego zawodnika. W czasach największych triumfów zielonogórskiej Lechii, nikt nie wyobrażał sobie drużyny bez Zbigniewa Korszuna.
Zbigniew Korszun w pamięci kibiców zapisał się jako dynamiczny, lewonożny skrzydłowy. Cechowała go nie tylko szybkość, ale przede wszystkim wielkie serce do gry, był niezwykle pracowitym piłkarzem. Mimo tego, że był zawodnikiem ofensywnym, często włączał się do gry obronnej, aby wspomóc kolegów broniących dostępu do bramki. W ofensywie nie uznawał kompromisów, był niezwykle waleczny i przebojowy. Jego cechą charakterystyczną była świetnie ułożona lewa noga. Jednym z największych atutów Zbigniewa Korszuna były precyzyjne dośrodkowania, którymi często otwierał partnerom drogę do bramki.
Znajomi z boiska wspominają go nie tylko jako świetnego piłkarza, ale przede wszystkim niezwykle uprzejmego i sympatycznego człowieka. Emanował pozytywną energią, która udzielała się wszystkim w jego otoczeniu.
W ten szczególny dzień wspomnijmy Zbigniewa Korszuna z wdzięcznością za wszystkie zasługi dla naszego klubu. Niech Jego legenda będzie drogowskazem dla obecnych i przyszłych pokoleń lechistów.
Cześć Jego pamięci!
fot. gazetalubuska